Unia Europejska

Liczba klientów korzystających z możliwości, jakie daje wolny rynek energii elektrycznej stale wzrasta. Tzw. klienci TPA (Third Party Access – zasada dostępu stron trzecich do sieci) stanowią zwiększającą się grupę wśród wszystkich odbiorców prądu w Polsce.

Nie można jednak mówić o wyjątkowej dynamice trendu przechodzenia na umowy TPA. Proces ten jest co prawda ciągły i liczba klientów TPA rośnie dość stabilnie, ale na razie nie ma mowy o żadnych wartościach „skokowych”, zarówno co do nagłego przyrostu, jak i spadku tego rodzaju umów.

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki przedstawił najnowsze dane dotyczące rynku dystrybucji energii elektrycznej. Dane pochodzą z raportów miesięcznych dostarczanych do Urzędu Regulacji Energetyki przez operatorów dystrybucyjnych.

Zgodnie z tymi informacjami wrzesień 2016 roku zakończył się wynikiem 6 234 nowych umów, których przedmiotem była dystrybucja prądu na zasadach Third Party Access.

Czy kolejne miesiące przyniosą bardziej zauważalne zmiany na rynku dystrybucji energii elektrycznej? Według niektórych założeń, można było się spodziewać większych wzrostów w okresie powakacyjnym.

Firmy aktywne na rynku sprzedaży prądu nie pozostają jednak bezczynne. Wyraźnie rośnie liczba kampanii reklamowych zachęcających do zainteresowania się stanem domowych i firmowych rachunków, ich weryfikacji, szczególnie w tak istotnym punkcie jak wydatki na energię elektryczną.

Największe podmioty na rynku podjęły walkę o klienta, oferując bardziej dopasowane do ich indywidualnych potrzeb, zdecydowanie bardziej urozmaicone stawki. Kuszą również sprzedażą łączoną i pakietami dodatkowych usług.

Oferty mniejszych, lokalnych firm, również mogą okazać się interesującą alternatywą dla największych graczy rynkowych.

Problemem wydaje się więc przede wszystkim nastawienie samych klientów. O ile młodsi, zazwyczaj, są bardziej skorzy do przeprowadzania różnych zmian i eksperymentowania z możliwościami, dla osób starszych jakiekolwiek zmiany często wydają się zbyt skomplikowane i niepewne, co do rzeczywistej wartości.

Konieczne jest przekonanie jak największej liczby klientów, że o cenie prądu mogą w coraz większym stopniu decydować sami, podobnie jak przy wyborze innych towarów i usług na rynku.
Długie, jesienne wieczory, skłaniają nas bardziej do tego, by pochylić się nad różnymi kwestiami, które „zostawialiśmy” na spokojniejszy czas. Wydaje się, że do tego zakresu spraw, czekających na nasze nowe decyzje, zaliczyć można te, które mają na względzie budżet i jego kolejne rubryki.
Ta dotycząca wydatków na prąd jest jedną z bardziej determinujących nasze wydatki. Czy nie warto wdrożyć coraz modniejszych rozwiązań typu „smart” również do naszych rachunków? Taryfy wpływające na wysokość naszych rachunków możemy „spersonalizować”, zgodnie z naszym „elektrycznym rozkładem dnia”.

Warto również zainteresować się innymi, alternatywnymi rozwiązaniami, dzięki którym możemy znacząco zmniejszyć wydatki na prąd – są to m.in. grupowe aukcje, których przedmiotem jest zakup energii elektrycznej. Z atrakcyjnymi warunkami tego rodzaju oferty możecie się zapoznać na platformie Ogarniamprad.pl.

Grafika: ure.gov.pl

wpis pochodzi z naszego poprzedniego bloga: http://ogarniamprad.weebly.com/strona-g322oacutewna/zmiany-sprzedawcy-energii-elektrycznej-we-wrzesniu-2016-r

 

Urządzenia bezprzewodowe nie bez powodu cieszą się dużym zainteresowaniem użytkowników – ich podstawowa zaleta to ułatwienie codziennego funkcjonowania. Nie inaczej jest z coraz popularniejszymi indukcyjnymi ładowarkami do telefonów.

Nie da się nie zauważyć, że na rynku pojawia się coraz więcej produktów tego typu, zarówno uznanych marek, jak i artykułów no name, pochodzących z Azji. Jeśli chcielibyśmy spróbować, czy ładowarki tego typu mogą konkurować z ładowarkami tradycyjnymi – na pewno wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych nie będzie nas stresował, ale czy się opłaci? Nawet pobieżny przegląd oferty rynkowej pozwoli nam dojść do kilku istotnych wniosków w tym zakresie.

Jak działa ładowarka indukcyjna?
Na początku warto zadać sobie kluczowe pytanie – w jaki sposób działa ładowarka i czy możliwości techniczne takiego urządzenia przekładają się bezpośrednio na rzeczywistą funkcjonalność i koszty jego działania?

Ładowarka indukcyjna, jak już sama nazwa wskazuje, działa na zasadzie indukcji elektromagnetycznej. W ładowarce znajduje się cewka nadawcza (taką funkcję pełni zwinięty przewód). Wokół cewki (w momencie przepływu prądu zmiennego) powstaje pole elektromagnetyczne, które działa na cewkę odbiorczą, znajdującą się w telefonie. Siła działania pola uzależniona jest bezpośrednio od wielkości kabla (liczby zwojów) i przepływającego przez cewkę prądu.

Zazwyczaj cewka odbiorcza znajduje się mniej więcej pośrodku tyłu telefonu.

Cewka nadawcza w ładowarce ma charakterystyczny kształt – to nic innego, tylko zwinięty (koliście) kabelek. Upewnimy się, że ładowarka jest indukcyjna, jeśli znajdziemy na niej oznakowanie Qi – określające jednolity standard bezprzewodowego ładowania (stworzony przez organizację WPC (Wireless Power Consortium).

Technologia bezprzewodowa nie jest niczym skomplikowanym, zatem nawet jeśli nie posiadamy telefonu wyposażonego przez producenta w cewkę odbiorczą – możemy tę funkcję łatwo łatwo „dodać” do naszego aparatu. Bez większego problemu kupimy specjalną nakładkę, którą instaluje się pod obudową telefonu.

Różne modele – podobne działanie
Ładowarek na rynku przybywa – tak jak już wyżej wspomnieliśmy – są to zarówno modele znanych producentów, jak i azjatyckie no name. Większość to proste urządzenia bez żadnych funkcji dodatkowych, ale można również spotkać ładowarki stworzone z myślą o klientach lubujących się w gadżetach.

Tak więc znajdziemy m.in.: ładowarki indukcyjne wyposażone w „stanowiska” dla kilku telefonów, ładowarki z atrakcyjnym podświetleniem diodowym, modele z Bluetooth, które nie tylko ładują telefon, ale również „informują” o różnej aktywności telefonu (np. o nieodebranych połączeniach itd.).

Modele ładujące wolniej i szybciej… i tu od razu przechodzimy do jednej z najistotniejszych kwestii związanych z użytkowaniem tych urządzeń.

Ładowanie bezprzewodowe – „za i przeciw”
Ładowarki bezprzewodowe to z pewnością niedaleka „oczywistość” w podstawowym wyposażeniu smartfonów. Zanim rozwiązanie to znajdzie się w powszechnym użyciu, musi jednak zostać udoskonalone.

Głównym mankamentem ładowania indukcyjnego jest czas, jaki na takie działanie jest potrzebny. Ładowarki bezprzewodowe działają o wiele wolniej niż tradycyjne.

Niezależnie od modelu (poza ładowarkami typu fast, których na razie jest niewiele, poza tym nie wszyscy użytkownicy są zadowoleni z ich działania, z uwagi na dołączony do nich dość głośny wentylator) cykl ładowania trwa około 2,5 – 3 godzin. Typowej ładowarce przewodowej nie zajmuje to więcej niż ok. półtora godziny.

Taka wydajność ma też przełożenie na inne parametry – sprawność ładowarek do telefonów w ogóle nie należy do optymalnych (co najmniej 20 proc. energii czerpanej przez ładowarkę podłączoną do gniazdka jest marnowane – choćby poprzez nadmierne nagrzewanie się podzespołów telefonu). Na tym tle ładowarki indukcyjne prezentują się jeszcze słabiej.

Są też mniej stabilne – wystarczy minimalny ruch, aby ładowarka działała gorzej lub lepiej. Musimy zatem metodą prób i błędów znaleźć optymalne miejsce, do którego powinniśmy przykładać ładowarkę do telefonu (chodzi tu o lokalizację cewki odbiorczej). Minimalne przemieszczenie może znacząco wydłużyć czas ładowania.

Czy zatem warto pozbywać się tradycyjnych ładowarek? Na razie trudno takie rozwiązanie rekomendować, ładowarka indukcyjna może jednak z powodzeniem pełnić funkcję pomocniczą.

artykuł pochodzi z naszego poprzedniego bloga: http://ogarniamprad.weebly.com/strona-g322oacutewna/wady-i-zalety-ladowarek-indukcyjnych-do-telefonow

Unia Europejska Narodowe Centrum Badań i Rozwoju Rzeczpospolita Polska Fundusze Europejskie

Szukasz taniego prądu? Porównaj oferty sprzedawców i wybierz najkorzystniejszą.
This is default text for notification bar