Unia Europejska

Prąd na kartę, czyli kupujemy określoną liczbę kilowatów

Karta pre-paid kojarzy się nam przede wszystkim z telefonią komórkową. Jeśli mamy na uwadze kartę przedpłaconą, za pomocą której kupujemy prąd – nie pomylimy się – gdy pomyślimy, że działa ona mniej więcej w ten sam sposób. W przypadku energii elektrycznej kupujemy po prostu określoną porcję prądu do wykorzystania. Najpierw płacimy za doładowanie – następnie korzystamy z zakupionego w ten sposób prądu.

W praktyce kupujemy kod doładowujący (zawsze ma dwadzieścia cyfr). Jeśli prawidłowo go wprowadzimy, to będziemy mogli korzystać z energii elektrycznej od razu. Jeśli doładujemy licznik za pośrednictwem internetu i e-przelewu, aktualizacja licznika może nastąpić w ciągu jednego kwadransa (gdy korzystamy z usług banku współpracującego z dostawcą albo do 24 godzin – w przypadku banku spoza listy banków współpracujących).

Nie musimy się też obawiać, że mimo wykupienia prądu, nie będziemy mogli korzystać z niego w czasie aktualizacji (a zazwyczaj potrzebny nam jest na już) – większość liczników ma już funkcję debetową, dzięki której możemy korzystać z prądu „na kredyt”. Liczba kilowatów zostanie zweryfikowana po finalizacji procesu aktualizacji licznika.

Każdy kod dostosowany jest do określonego licznika, nie można ich stosować zamiennie. Z danego kodu można skorzystać tylko jeden raz.

Każda karta (niezależnie, czy będzie mieć taką formę, czy wybierzemy token albo klucz) posiada swój numer, następnie korzystając z takiej karty, możemy dokupywać kolejne doładowania.

Kody są dostępne w stacjonarnych i internetowych biurach obsługi klienta dostawców prądu, bywa (choć coraz rzadziej) że również w tzw. energomatach i u partnerów (np. w sieciach handlowych itp.).

Licznik przedpłacony – formalności

Sprzedawcy oferują dwa typy liczników – do układu jednofazowego i trójfazowego. Aby ubiegać się o instalację takiego urządzenia, należy złożyć wniosek. Nie zawsze będzie on rozpatrzony pozytywnie – trzeba pamiętać, że licznik pre-paid jest dla sprzedawców prądu mniej opłacalny niż „zwykły” – są jednak sytuacje (nie bez wpływu jest tu również sam rynek, na którym klient i jego wymagania są coraz istotniejsze), gdy licznik zostanie zainstalowany.

Do niedawna liczniki przedpłacone były instalowane przez samych operatorów u tych klientów, którzy spóźniali się z płatnościami, wówczas licznik taki (po deklaracji spłaty zadłużenia i podpisaniu aneksu do umowy) był zainstalowany na koszt operatora.

Zazwyczaj jednak instalacja jest odpłatna i zależna od woli operatora. We wniosku poza danymi należy podać przyczynę, dla której chcielibyśmy korzystać z licznika przedpłaconego. Są to zazwyczaj: sezonowe korzystanie z lokalu (np. domek letniskowy) wynajmowanie lokalu (brak tytułu prawnego do niego) użytkowanie lokalu, do którego mamy tytuł prawny, przez najemcę.

Pamiętajmy, że nawet wówczas, gdy otrzymamy zgodę na instalację – sam licznik będzie nadal własnością zakładu energetycznego, my będziemy go użytkować na zasadzie dzierżawy.

Czy to się opłaca?

Liczniki przedpłacone – pod wieloma względami – mogą być opłacalne, ale nie zawsze. Przede wszystkim z takiej możliwości powinni korzystać w/w właściciele lokali na wynajem (wówczas nie muszą się oni obawiać niezapłaconych przez najemców rachunków), czy posiadacze domków letniskowych.

Musimy jednak pamiętać, że koszty związane z takim licznikiem dotyczą nie tylko instalacji (ok. 400 zł w przypadku jednofazowego i 700 w przypadku trójfazowego – można zazwyczaj rozłożyć tę kwotę na raty), ale również eksploatacji. W zamian za korzystanie z sieci obowiązują nas są bowiem opłaty stałe, naliczane zazwyczaj raz na miesiąc i odliczane od kwoty, na jaką zakupiliśmy kartę (od pierwszej transakcji w danym miesiącu).

Choć na początku faktycznie rachunki mogą być wysokie, to musimy pamiętać, że finalnie nasze wydatki rozliczyć musimy w dłuższej perspektywie. Na ogólny bilans licznika przedpłatowego składają się bowiem okresy kiedy zapłacimy za wykorzystaną energię jak i te, w których nie będziemy jej zużywać, a wiec i nie będziemy za nią płacić.

Korzystanie z prądu w „wersji” pre-paid na pewno sprzyja również bardziej racjonalnemu wykorzystaniu energii – zawsze możemy sprawdzić stan licznika. Unikniemy zadłużenia, a także sytuacji, w których ktoś bezwiednie lub też z premedytacja będzie korzystać z naszej energii.

Zanim odpowiemy na to pytanie – zwróćmy uwagę na zagadnienie priorytetowe – dotyczy ono bezpieczeństwa. Nie tylko bezpieczniki, ale również cała instalacja elektryczna (co zresztą jest wzajemnie uwarunkowane) – muszą być optymalnie bezpieczne.

W związku z tym bezpieczniki mają spełniać pewne podstawowe wymagania – wartość wyłącznika głównego musi być odpowiednia. Co to oznacza? Nie może być zbyt niska (co mogłoby się skończyć np. „wypadnięciem” bezpiecznika i różnymi awariami) ani zbyt wysoka – wówczas niepotrzebnie tracimy energię elektryczną.

Główne zadania bezpieczników

Aby „docenić” znaczenie właściwych parametrów dotyczących pracy wyłączników, warto zwrócić uwagę na główne funkcje tych urządzeń. Mają one za zadanie wyłączać obwód elektryczny, wówczas, gdy przepłynie przez niego prąd o zbyt dużym natężeniu. Za wysokie natężenie może doprowadzić do niebezpiecznego zwarcia. Wydziela się przy tym duża ilość ciepła.

W domach stosujemy trzy rodzaje bezpieczników: bezpieczniki klasy B (chronią przed uderzeniem pioruna) C – zapewniają możliwość bezpiecznego użytkowania sprzętu elektronicznego, gwarantują redukcję przepięcia do poziomu 1,5 kV oraz bezpieczniki klasy D – montowane w puszkach, w urządzeniach i w gniazdach.

Najważniejszy jest bezpiecznik główny – to dzięki jego pracy możliwe jest utrzymanie tzw. zdolności okablowania, czyli bezawaryjnej pracy wszystkich urządzeń pobierających prąd – chodzi o funkcjonowanie w tym samym czasie.

W tym celu konieczne jest właściwe obliczenie wartości wyłącznika głównego. Najłatwiej można to uczynić wykonując proste działanie: dodajemy moc urządzeń, które pracują jednocześnie. Zazwyczaj będą to: lodówka, telewizor, komputer(y), pralka, zmywarka, oświetlenie i inne urządzenia (np. elektryczne-grzewcze).

W celu dobrania optymalnego bezpiecznika głównego, należy także wiedzieć jaką ma moc. Wartość tę wyraża się w kilowatach, ewentualnie również w kilowatoamperach. Jednostkowo nie różnią się one od siebie. Pierwsza jednostka dotyczy jednak wartości realnej, druga – odnosi się do zasilania pozornego.

Bezpiecznik a obciążenie

Pod tym względem bezpiecznik dostosowujemy do: napięcia znamionowego (napięcie w instalacji nie może być większe niż 110% napięcia znamionowego samego bezpiecznika), prądu znamionowego (określa wartość energii elektrycznej, którą może przewodzić w sposób ciągły i bezawaryjny), prądu niezadziałania (największa wartość prądu, którą jest w stanie przewodzić w danym czasie, bez stopienia się) i prądu zadziałania (najmniejsza wartość prądu, która „uruchomi” wkładkę bezpiecznika w danym czasie).

Najpopularniejsze bezpieczniki w mieszkaniach

Najczęściej w instalacjach domowych stosuje się bezpieczniki nadprądowe. Dzięki nim można skutecznie zabezpieczyć zarówno urządzenia rozdzielcze, transformatory, przewody, jak i inne elementy systemu.

Mimo rozwoju nowoczesnych technologii w wielu obszarach, również w zakresie różnych aspektów korzystania z energii elektrycznej, wciąż najpowszechniej stosowanym zabezpieczeniem domowych instalacji elektrycznych jest zabezpieczenie zwarciowe – doceniane zarówno ze względu na efektywność, jak i ekonomiczność.

Plazma już tylko w antykwariacie

Co możemy powiedzieć na temat plazmy? Przykładowo, odbiornik plazmowy pięćdziesięciocalowy podczas pracy wykazywał pobór mocy na poziomie ok. 154 W (36 cali). LED – średnio ok. 45-60 W (40 cali). Różnica jest więc zauważalna. Aby móc ocenić w miarę obiektywnie zapotrzebowanie telewizora plazmowego na prąd, należy w pierwszej kolejności uświadomić sobie jak wygląda proces funkcjonowania technologii plazmowej. Opierała się ona na gazowych pikselach, czyli mini-elektrodach umieszczonych między szklanymi płytami. Były one otoczone materiałem izolacyjnym i tlenkiem magnezu. Aby gazowe piksele generowały obraz, musiały być stale zasilane prądem (w efekcie czego zużycie energii elektrycznej było spore). Jeśli przepływał przez nie prąd, gazy zmieniane były w plazmę (z elektronami i jonami), które w wyniku przepływu prądu zmieniały ładunek i zderzały się. Powstawało wówczas promieniowanie ultrafioletowe, które powodowało, że piksel zaczynał się świecić (po przejściu przez luminofor). W ten sposób piksele wyświetlały obraz.

Wyparcie z rynku odbiorników plazmowych ma też związek z wyższymi kosztami ich produkcji. Za popularnością technologii LCD/LED przemawiała również świetna jakość obrazu, w dobrej relacji do ceny.

Od LCD do OLED

Technologia LCD polega na wyświetlaniu obrazu, który jest w tym przypadku pochodną działania ciekłych kryształów (stąd nazwa – wyświetlacz ciekłokrystaliczny). Kryształy te to cząsteczki płynne, które jednocześnie polaryzują światło na tej samej zasadzie co struktury typu krystalicznego. Dzięki energii elektrycznej można zmieniać ich ustawienie. Białe światło przechodziło przez miliony pikseli, tworząc kolorowy obraz. Niestety technologia to, ze względu na swoją złożoność sprawiała, że obraz wyświetlał się z pewnym opóźnieniem np. w stosunku do telewizorów plazmowych. Trudno też radziła sobie w słabo oświetlonych pomieszczeniach.

Połączenie technologii LCD z diodami LED dało świetne rezultaty w postaci najpopularniejszych dziś ekranów TV. Kluczem była zmiana rodzaju podświetlenia. Technologia LED kontroluje sposób przepuszczania światła i podświetlenia, dzięki czemu generowane są obrazy. Panel LCD jest oświetlany za pomocą diod, świecących w wyniku dostarczenia do nich prądu.

Efektywność i niemal bezawaryjność LED jest związana ze  strukturą diod LED-owych, które wykazują się znacznie większą wytrzymałością termiczną niż zwykłe żarówki. Diody potrzebują mniej energii – i to kolejny ich atut. Nie bez znaczenia dla odbiorcy jest oczywiście również sama jakość „emitowanego” dzięki nim obrazu. Diody LED „produkują” wyraziste i jaśniejsze kolory.

OLED – Historia zatacza koło

Obecnie na rynku coraz mocniej zaczynają rozpychać się telewizory typu OLED. Technologia ta to synergia zalet LCD oraz ekranów plazmowych. Nie wymaga podświetlania ekranu, a co za tym idzie pozwala tworzyć super cienkie ekrany o ogromnych rozmiarach, charakteryzujące się bardzo dobrą głębią kolorów. Potrafią ukazać prawdziwą czerń, z czym nie do końca radziły sobie wcześniejsze technologie. Nie występują też opóźnienia w reakcji obrazu. Na koniec warto wspomnieć również ich poborze prądu, który utrzymuje się na dość wysokim poziomie – ok. 100 W (55 cali). Technologia ta jest jednak jeszcze bardzo młoda, wiec zapewne w ciągu kilku najbliższych lat będzie to priorytet jej rozwoju.

Ostatni miesiąc roku kojarzy się oczywiście ze Świętami Bożego Narodzenia i z Sylwestrem, a pierwszy rachunek za prąd w nowym roku z niemałymi kwotami, które trzeba zapłacić za świętowanie. Na wysokość rachunku (za prąd, ewentualnie również gaz) wpływa nie tylko czas gotowania i pieczenia, ale również delektowania się świątecznymi iluminacjami. Dziś to nie tylko udekorowana światełkami choinka, ale również świetlne kurtyny, świeczniki i specjalne oświetlenie zewnętrzne. Co można zrobić, aby zmniejszyć rachunki za „świąteczny” prąd? Jest na to kilka wypróbowanych sposobów.

Po pierwsze – warto przeprowadzić domową analizę zużycia energii elektrycznej

W tym celu powinniśmy poznać moc urządzeń elektrycznych – odpowiednie informacje znajdziemy na etykietach zamieszczonych na bocznych ściankach urządzeń. Podaną wartość następnie mnożymy przez 0,001 w celu uzyskania jednostki kilowat potrzebnej do dalszych obliczeń.

Wynik mnożymy przez czas użytkowania wyrażony w godzinach. W ten łatwy sposób otrzymamy informację dotyczącą ilości pobranych kilowatogodzin. W przypadku, gdy urządzenie jest aktywne często (np. codziennie) wówczas wynik mnożymy przez ilość dni.

Tak właśnie otrzymuje się koszt zużycia energii widniejący na rachunku – jest on bezpośrednio zależny od: liczby urządzeń, czasu ich działania (łącznie) mocy i ceny 1 kWh, która jest różna w zależności od tego, od jakiej firmy kupujemy prąd.

Oszczędne pieczenie i gotowanie

Czy można wprowadzić takie zmiany w organizacji pracy w kuchni przed świętami, aby odbiło się to pozytywnie na wysokości rachunku za prąd?

Oczywiście – oto kilka podstawowych i miarodajnie efektywnych zasad:

Pieczenie

O ile w przypadku codziennego zużycia prądu, zaczęlibyśmy nasze rozważania na temat redukcji kosztów zużycia prądu w kuchni od gotowania, to przed Bożym Narodzeniem zaczniemy od pieczenia – to właśnie przed świętami zdecydowanie częściej i dłużej korzystamy z piekarników.

Warto o tym pamiętać – jeśli używamy (coraz popularniejszych) kuchenek elektrycznych, że w ogólnych rachunkach za prąd przypada na nie ok. 1/5 kosztów zużycia w przeciętnym gospodarstwie domowym.

Jeśli nie jest to konieczne – nie rozgrzewajmy piekarnika przed włożeniem potrawy (powoduje to ok. 20 proc. strat energii).

Wyłączmy piekarnik na ok. 10 min przed zakończeniem pieczenia – temperatura będzie się utrzymywać, a piekarnik nie zużyje już więcej energii.

Stosujmy możliwie najniższą temperaturę do pieczenia.

Nie otwierajmy drzwiczek piekarnika podczas pieczenia – w ten sposób tracimy co najmniej 10 proc. ciepła. Poza tym może to niekorzystnie wpłynąć na sam proces pieczenia.

Stosujmy termoobieg. Dzięki temu możemy oszczędzić podwójnie – piekarnik nie tylko szybciej się rozgrzeje, co pozwala obniżyć temperaturę pieczenia nawet o ok. 30°C, ale również czas – używając termoobiegu możemy piec w jednym czasie kilka potraw, na różnych poziomach piekarnika.

Gotowanie

Gotujmy w możliwie jak najmniejszej ilości wody.

Stosujmy pokrywki (w ten sposób oszczędzimy nawet do 30 proc. energii).

Na kilka minut przed zakończeniem gotowania wyłączmy kuchenkę (skorzystamy w ten sposób za darmo z tzw. ciepła resztkowego).

Pamiętajmy, aby średnica garnka nie była mniejsza (może być większa) od pola palnika. W innym przypadku zupełnie niepotrzebnie stracimy energię, która „ucieknie” poza garnek.

Naczynia powinny mieć płaskie dno i przylegać do powierzchni grzewczej. Nie powinny być grubsze niż 3-5 mm. Niedopełnienie tych prostych zasad skutkuje traceniem energii w ilości nawet do 50 proc. Z tego samego powodu (dobrego przylegania do palnika czy płyty) – dno garnków powinno też być czyste.

Nie warto gotować produktów zamrożonych – powoduje to znaczną utratę energii (do 50 proc.).

Podgrzewajmy tylko taką porcje jedzenia, jaką planujemy zjeść (czyli np. wystarczy garnek jednolitrowy, zamiast kilkulitrowego).

Zanim potrawa się zagotuje – ustawmy moc kuchenki na maksimum, a później sukcesywnie ją zmniejszajmy.

Z roku na rok w okresie Bożego Narodzenia przybywa dekoracji świetlnych wokół naszych domów. Ozdabiamy światełkami choinki i podjazdy oraz ogrody, w których na kilka zimowych tygodni goszczą świecące bałwanki, renifery i mikołaje. Na balkonach pięknie prezentują się lampki w formie sopli i migoczące kurtyny. Zaczarowujemy zimę, która dzięki tym pięknym dekoracjom staje się wręcz bajkowa. Oczarowani spektakularnymi efektami, czasami zapominamy o innych kwestiach związanych z tego rodzaju instalacjami – wszystkie dekoracje świetlne muszą być przede wszystkim bezpieczne i niezbyt energochłonne – w innym przypadku tuż po demontażu dekoracji możemy dość „brutalnie” zetknąć się z niezbyt już baśniowym… rachunkiem za prąd.

Na szczęście – wybór świątecznych światełek może być swego rodzaju produktem „2 w 1” – nie musimy oszczędzać na pięknym efekcie, by zredukować zwiększone w okresie świątecznym wydatki na oświetlenie. Wystarczy trzymać się kilku elementarnych zasad.

Zacznijmy od tego co najistotniejsze – bezpieczeństwa

W przypadku oświetlenia zewnętrznego należy spełnić szczególne warunki – pamiętajmy, że lampki muszą sobie „poradzić” nawet w ekstremalnych warunkach pogodowych. W związku z tym zwracajmy uwagę na to, aby zestawy, które zamierzamy zainstalować na zewnątrz, posiadały odpowiedni współczynnik ochrony – informuje nas o tym oznakowanie Index of Protection – w skrócie: IP. Nie powinno mieć wartości niższych niż 65. Lampki takie (i inny asortyment) są w pełni bezpieczne – decyduje o tym całkowita szczelność i ochrona np. przed deszczem, wiatrem czy mrozem.

Wspominając o najważniejszych zasadach dotyczących bezpieczeństwa zewnętrznych zestawów świetlnych koniecznie zwróćmy też uwagę na inne oznakowanie: CE – oznacza ono (w przypadku wszystkich produktów elektrycznych) że wyrób był zweryfikowany pod względem bezpieczeństwa i nadaje się do użytku. Jeśli na opakowaniu nie znajdziemy takiego symbolu – nie decydujmy się na zakup.

Lampki do użytku domowego i zewnętrznego – czym się różnią?

Wielu z nas bagatelizuje informacje na temat możliwości zastosowania produktów tego rodzaju: wewnątrz pomieszczeń albo na zewnątrz. „Na oko” wiele takich artykułów prezentuje się podobnie – nic bardziej mylnego!

Zarówno sama instalacja, jak i lampki wykonane są bowiem z innych materiałów, które wykazują się większą wytrzymałością na zmienne warunki (wilgoć, kurz, pył itp.). W zestawach do użytku zewnętrznego stosuje się też odporne na zmienne warunki atmosferyczne złącza i przedłużacze. Pamiętajmy, że wszystkie elementy, które mają „kontakt” z prądem również muszą posiadać IP na poziomie 65.

Same żaróweczki mogą być natomiast tradycyjne albo LED-owe, choć popularność w ostatnich latach, zyskują przede wszystkim te ostatnie.

Jak nie zapłacić fortuny za dekorację świetlną?

Wiele osób zdecydowałoby się zapewne na wyjątkowe, świąteczne ozdobienie domu również z zewnątrz, gdyby nie spodziewane wysokie koszty oświetlenia zewnętrznego. Czy na pewno muszą takie być?

Jak zwykle – wiele w tej kwestii zależy od nas. Można postarać się o atrakcyjny efekt, a jednocześnie nie przepłacać. Lampki na pewno nie muszą świecić przez całą dobę, ani nawet przez kilkanaście godzin. O ile w domu zazwyczaj pamiętamy o tym, żeby np. na noc je gasić, to z oświetleniem zewnętrznym bywa różnie, dlatego warto zaopatrzyć się w sterowniki, dzięki którym oświetlenie będzie się włączało i wyłączało automatycznie. Wbrew pozorom takie rozwiązania wcale nie są drogie – wystarczy zapatrzyć się w odpowiedni sterownik – popularne są zarówno czujniki zmierzchu, które reagują na to jakie jest światło na zewnątrz i w zależności od tego włączą albo wyłączą oświetlenie, jak i urządzenia, dzięki którym będziemy mogli samodzielnie zaplanować godziny włączeń i wyłączeń zestawów świetlnych.

Posiadanie smartfona ma swoje plusy, ale jednym z istotniejszych minusów jest szybkość, z jaką zużywa się bateria tego urządzenia. Częste ładowanie smartfona to konieczność, stąd coraz częściej decydujemy się na dodatkowy zakup Powerbanka, a w ekstremalnych sytuacjach drugiego„zwykłego” telefonu, którego bateria „trzyma” o wiele dłużej, nawet do kilku dni.

Co można zrobić, aby przedłużyć żywotność baterii w smartfonie? Na ten temat funkcjonuje wiele mitów, które nijak mają się do rzeczywistości.

Ładowarki nie takie uniwersalne
Po pierwsze zwróćmy uwagę na podstawowe zasady dotyczące ładowania, a właściwie – ładowarki. Popularność portów microUSB w ładowarkach doprowadziła do tego, że o wiele łatwiej „na oko” dobrać ładowarkę do niemal każdego modelu smartfona – oryginalne (dołączone do zestawu) ładowarki nie wydają się już niezbędne, jednak to tylko pozory.

Musimy zwrócić uwagę na to, „jakim” pod względem wartości natężenia, prądem ładujemy telefon, czyli jakie są przewidziane parametry ładowania dla danego modelu smartfona.

Oryginalna ładowarka będzie najlepsza, jednak jeśli nie możemy z niej skorzystać, zawsze warto pamiętać o tym, żeby nie ładować baterii za pomocą ładowarki dostarczającej prąd o natężeniu większym niż ładowarka dedykowana urządzeniu. Swoistą ładowarką o niskim natężeniu jest np. port USB komputera lub telewizora.

Powoduje to szybsze ładowanie, ale jednocześnie przegrzewanie się baterii, a tym samym mniejszą efektywność i szybsze rozładowywanie się akumulatora. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie ładowanie baterii prądem o niższym natężeniu.

Jego wartości możemy sprawdzić w specyfikacji ładowarek i za pomocą specjalnych aplikacji mobilnych, pokazujących stan natężenia prądu na początku oraz podczas ładowania.

Mity dotyczące ładowania baterii smartfonów
Wbrew pozorom – nadal jest ich wiele i wiążą się z technologią baterii. Często zapominamy, że obecnie są to akumulatory litowo-jonowe i pracują one inaczej niż te, które funkcjonowały w starszych modelach telefonów komórkowych.

W związku z tym:

nie jest konieczne pierwsze ładowanie smartfona „do oporu” i całkowite rozładowywanie akumulatora,
aby przystąpić do ładowania telefonu, nie trzeba również czekać, aż bateria rozładuje się do końca,
trzymanie naładowanego telefonu podłączonego do ładowarki nie przedłuży działania baterii, wręcz przeciwnie – spowodujemy, że telefon będzie się przegrzewał, a akumulator szybciej rozładowywał.
Jak zwiększyć efektywność akumulatora w smartfonie?
Możemy również podjąć pewne działania, dzięki którym nieco przedłużymy (a przynajmniej zupełnie niepotrzebnie nie skrócimy) żywotności baterii.
Podstawowe zasady:

-nie rozładowujmy baterii poniżej poziomu trzydziestu procent,

-unikajmy całkowitego rozładowywania akumulatora,

-nie ładujmy baterii do „pełna” – sto procent naładowania nie jest optymalnym stanem dla baterii (najlepiej, gdy będzie to osiemdziesiąt procent).

– Aby jak najdłużej zachować baterię smartfona w dobrym stanie technicznym, musimy także pamiętać o zapewnieniu jej odpowiedniej temperatury. Optymalna nie powinna przekraczać ok. 25  stopni Celsjusza.

Na tę kwestię (właściwego poziomu temperatury) zwracajmy uwagę szczególnie wtedy, gdy panują ekstremalne warunki pogodowe, czyli latem i zimą.

Nie tylko długotrwała ekspozycja telefonu na wysokie temperatury i nasłonecznienie może być dla niego szkodliwa, zbyt niskie temperatury również nie są korzystne.

Zbyt schłodzona bateria szybciej się rozładowuje, a gdy pozostawimy telefon na kilkunastostopniowym mrozie, może się okazać, że akumulator w ogóle przestanie działać (dojdzie do natychmiastowego rozładowania).

Unia Europejska Narodowe Centrum Badań i Rozwoju Rzeczpospolita Polska Fundusze Europejskie

Szukasz taniego prądu? Porównaj oferty sprzedawców i wybierz najkorzystniejszą.
This is default text for notification bar